- Zniesławienie to pomówienie osoby, instytucji bądź organizacji, które stawia ją w opinii publicznej w złym, gorszym świetle, podważa zaufanie i wiarygodność do niej, a tym samym powoduje szkody reputacyjne i wizerunkowe.
- Przestępstwo zniesławienia zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności, a na gruncie przepisów cywilnych skutkuje roszczeniem o naprawienie szkody.
- Na odpowiedzialność z tego tytułu narażeni są przede wszystkim twórcy treści, m.in. dziennikarze, biografowie, copywriterzy i inne osoby opiniotwórcze.
Odpowiedzialność karną za zniesławienie reguluje, póki co art. 212 kodeksu karnego, który dopuszcza nawet karę pozbawienia wolności. To może się niebawem zmienić, bo opublikowany w lipcu 2023 r. projekt zmian w Kodeksie karnym zakłada usunięcie z niego przepisów o zniesławieniu. Wśród argumentów wymienia się m.in. przekonanie, że odpowiedzialność karna za posługiwanie się słowem nie mieści się w demokratycznych standardach. Nie bez znaczenia są również statystyki – właściwie wszystkie kary za zniesławienie to grzywny.
Planowane zmiany nie oznaczają bezkarności osób, które nadużywają wolności słowa – np. w formie słownej, pisemnej, wideo czy graficznej. W przypadku naruszenia dóbr osobistych pokrzywdzeni mogą dochodzić sprawiedliwości w ramach art. 23, 24 i 448 Kodeksu cywilnego.
– Część zawodów jest z „natury” narażona na ryzyko roszczenia z tytułu zniesławienia. Mam na myśli przede wszystkich branżę kreatywną, jak również osoby, które zajmują działalnością opiniotwórczą, np. dziennikarze, blogerzy i wydawcy. Przy dzisiejszym zaawansowaniu środków masowego komunikowania, wśród których wybijają się portale i fora internetowe, social media czy blogosfera, nie trudno jest narazić się na zarzut zniesławienia, które może przybrać różne formy – zaczynając od pomówienia i oszczerstwa, a na oskarżeniu kończąc. Osoba lub instytucja, która czuje się takim działaniem pokrzywdzona, może zażądać odszkodowania. Dziennikarze, pisarze i inni twórcy mogą ubezpieczyć konsekwencje takich roszczeń w ramach polisy OC zawodowej – mówi Rajmund Rusiecki z Leadenhall Insurance.
Sprawy o zniesławienie z Polski i ze świata dobrze obrazują ryzyko, przed którym stoją twórcy. Dwa przykłady poniżej:
- W 2022 r. Scarlett Johansson uznała, że Gregoire Delacourt promował swoją powieść przy użyciu jej imienia i nazwiska. Aktorce nie spodobał się sposób, w jaki przedstawił ją pisarz. Domagała się 50 tys. euro odszkodowania oraz zakazu tłumaczenia książki na inne języki. Sąd nałożył na pisarza 2,5 tys. euro kary.
- W 2013 r. i 2014 r. na jednym z portali internetowych ukazały się artykuły z sugestiami, że dwie znane Polski kradły ubrania w Stanach Zjednoczonych. Sprawa trafiła do sądu, a pokrzywdzone wygrały proces. Wydawcy musieli je oficjalnie przeprosić i wypłacić 150 tys. zadośćuczynienia.
Polisa OC na wypadek roszczeń o zniesławienie
Ubezpieczeniem OC zawodowej to zabezpieczenie finansowe na wypadek roszczeń innych osób, spowodowanych błędami w wykonywaniu zawodu. Podstawowy wariant ochrony obejmuje odpowiedzialność cywilną z tytułu prowadzenia działalności zawodowej – to uchybienia powstałe w trakcie pracy wykonywanej w ramach pisemnej umowy o pracę, dzieło, zlecenia czy kontraktu.
– W Leadenhall przejmujemy na siebie konsekwencje roszczeń do 2 mln zł, zarówno w zakresie kosztów obrony w postępowaniach sądowych, jak i samego odszkodowania. Z ochrony mogą skorzystać przedstawiciele ok. 250 profesji – to najszerszy pod tym względem produkt na polskim rynku. Na liście ubezpieczanych zawodów znajdują się osoby zajmujące się twórczością pisarską i wydawniczą, m.in. powieściopisarze, biografowie, dziennikarze prasowi, radiowi i telewizyjni, autorzy tekstów czy graficy i filmowcy – dodaje Rajmund Rusiecki z Leadenhall Insurance.
Polisa zawiera dodatkowo gwarancję pokrycia kosztów obrony w postępowaniach cywilnych, karnych, karno-skarbowych lub administracyjnych – niezależnie od tego, czy roszczenie wynika z błędów przy świadczeniu usług, zniesławienia i pomówienia, czy chociażby naruszenia zachowania poufności lub praw własności intelektualnej.
Źródło: Leadenhall Insurance