- Rząd pracuje nad ustawą ograniczającą działalność firm pożyczkowych.
- Koszty kredytów w bankach mogą wzrosnąć, kiedy część konkurencji w postaci firm pożyczkowych zniknie z rynku.
- Wzrost kosztów kredytu i brak dostępu do kapitału może znacząco zwiększyć liczbę bankructw najmniejszych przedsiębiorstw odciętych od finansowania.
W jaki sposób ustawa wpłynie na gospodarkę?
18 czerwca rząd przyjął projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej, która ma wprowadzić przepisy, regulujące działanie firm pożyczkowych. Rząd planuje ukrócić działalność takich firm, a ustawa ma ograniczyć koszty pozaodsetkowe do 20 proc. Aktualnie prace nad ustawą zostały zawieszone w wyniku zastrzeżeń Komisji Europejskiej do procedury legislacyjnej, ale przedstawiciele rządu przyznają, że w taki, czy inny sposób będą dążyć do uregulowania i ograniczenia działalności firm pożyczkowych. Ustawa w projektowanym kształcie to istotna ingerencja w swobodę świadczenia usług i oznacza duże zmiany na rynku finansowym. Wg ekspertów forsowane ograniczenia doprowadzą do likwidacji większości firm pożyczkowych w Polsce, pozostanie jedynie kilka największych podmiotów z najsilniejszą pozycją.
Usługi firm pożyczkowych nie są tanie, a środki, które udostępniają osobom prywatnym i firmom są stosunkowo wysoko oprocentowane, ale jednak sam fakt istnienia takich firm dowodzi, że stanowią istotną część rynku finansowego.
Ustawa wodą na bankowe młyny
Tzw. ustawa antylichwiarska dotknie także niektóre banki, zwłaszcza te, które wcześniej miały bardziej agresywną politykę kredytową. Będą musiały ograniczyć swoje ryzyko i dawać pożyczki tylko najlepszym klientom – to oznacza, że będą mniej pożyczały. Banki na ustawie mogą jednak generalnie zyskać.
– Prawdopodobnie wzrosną koszty kredytów w bankach, które nie będą miały już konkurencji w postaci firm pożyczkowych. Potrzeby pożyczkowe przecież pozostaną na podobnym poziomie, a zmniejszy się liczba instytucji oferujących takie usługi. Z pewnością jest to więc dobra wiadomość dla tych, którzy pozostaną na rynku, np. banków. Zła niestety dla firm, bo część z nich korzystała z kapitału udostępnianego przez firmy pożyczkowe. Dzieje się tak dlatego, że wielu przedsiębiorców nie ma szans na kredyt bankowy, nie mają wystarczającego stażu funkcjonowania czy zabezpieczeń. Szczególnie małe firmy mają mniejsze możliwości pozyskiwania kapitału i trudniejszy dostęp do pożyczek. Na szczęście rozwiązaniem pozostaje faktoring, który z miesiąca na miesiąc jest dostępny dla coraz szerszej grupy przedsiębiorców. My systematycznie obniżamy też koszty takiej usługi – mówiTomasz Skowroński – Dyrektor Regionu Śląskiego w eFaktor S.A.
Na likwidacji sektora pożyczkowego zyska faktoring
Faktoring jest bezpieczniejszy niż kredyt, bo polega na przekazywaniu przedsiębiorcy jego własnych, już zarobionych i zafakturowanych pieniędzy. Jest też łatwiej dostępny niż pożyczka w banku, bo decyzja o jego przyznaniu opiera się nie na przewidywanych w przyszłości dochodach, a tych realnie już osiągniętych. Faktoring skraca czas oczekiwania na przelew, czasem nawet z kilku miesięcy do kilku godzin. Działa podobnie jak zewnętrzne źródło finansowania, ale nie obciąża firmy nowymi zobowiązaniami.
– Zauważamy rosnący niepokój przedsiębiorców o dostępność kapitału w razie wyeliminowania z rynku firm pożyczkowych. Coraz więcej firm dopytuje o możliwość finansowania poprzez faktoring, który powoduje, że przedsiębiorca utrzymuje płynność na wysokim poziomie i nie musi się ratować kredytem w banku czy szukać drogiego kapitału w innych źródłach – mówi Tomasz Skowroński – z eFaktor.
Wejście w życie ustawy nie jest przesądzone, ale jeśli rząd wykaże w jej procedowaniu determinację podobną, jak w innych sprawach zmieni to realia na rynku finansowym. Część konsumentów i firm zyska ochronę przed pożyczkami z wysokimi kosztami, inni zostaną odcięci od finansowania. Z pewnością ucierpi na tym część firm, które będą w większym stopniu zwracały się po kapitał do innych podmiotów np. do faktorów. Obecnie w Polsce działa ponad 400 firm pożyczkowych, które mają ok. 3 mln klientów.